Modernizacja elektrowni węglowych leży odłogiem

Po 2025 r. kilkadziesiąt aktualnie działających bloków węglowych powinno zostać dostosowane do nowych warunków działania. Inaczej będą nierentowne, częściej będą się psuć, a system energetyczny będzie miał coraz więcej problemów. Dlaczego zatem nic się nie dzieje?

Trzej uczestnicy programu (konsorcjum Polimeksu Mostostalu, konsorcjum Rafako i samodzielnie Pro Novum) osiągnęli wymagane przez NCBR parametry, dotyczące dostosowania wybranych bloków klasy 200 MW w elektrowniach Jaworzno i Połaniec do bardziej elastycznej pracy. Takiej, która będzie wspierać bilansowanie mocy w Krajowym Systemie Elektroenergetycznym (KSE) w obliczu rosnącej generacji energii z niestabilnych źródeł wiatrowych i fotowoltaicznych.

Z drugiej strony stopniowe wypadanie tzw. dwusetek z KSE po 2025 r., gdy wygaśnie wsparcie dla tego typu jednostek w ramach rynku mocy, będzie skutkować ogólnym spadkiem dyspozycyjnych mocy.

Taki scenariusz wykazały ubiegłoroczne raporty Urzędu Regulacji Energetyki czy Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Wynika on po prostu z planów inwestycyjnych przedsiębiorstw energetycznych, które zamierzają inwestować przede wszystkim w OZE, czyli głównie farmy fotowoltaiczne oraz morską energetykę wiatrową. URE ubytek dyspozycyjnych mocy w perspektywie 2034 r. szacował na blisko 11 GW

W tym scenariuszu może nam grozić drastyczne oszczędzanie energii oraz liczenie na jej import z innych krajów. Obecne realia kryzysu jednak jasno pokazują, że na imporcie energii i gazu nie można budować bezpieczeństwa energetycznego.

Dlatego wydłużenie eksploatacji leciwych bloków klasy 200 MW, których wciąż pracuje blisko 50, pozwoliłoby nam spokojniej doczekać do momentu, gdy w Polsce powstanie na tyle dużo nisko- i bezemisyjnych źródeł energii, że będą one w stanie zastąpić nam energetykę węglową budowaną w czasach PRL.

Niewykorzystany dar losu

Efekty programu „Bloku 200+” są rozwiązaniem, które rządzącym los przyniósł na tacy niemal w idealnym momencie – jego finał przypadł w momencie, gdy Rosja zaatakowała Ukrainę. Polityczny klimat dla węgla w energetyce – przynajmniej na jakiś czas – mocno się poprawił, bo wojna wywróciła ekonomiczne perspektywy dla gazu – głównego dotychczas paliwa przejściowego unijnej transformacji energetycznej.

W kwietniu tego roku wiceminister klimatu Ireneusz Zyska mówił, że „trwają wstępne dyskusje nad ewentualnym przedłużeniem rynku mocy dla bloków węglowych 200 MW po 2025 r. Polska pracuje nad propozycją, którą skieruje do Komisji Europejskiej”.

Zapytaliśmy więc resort klimatu o to, czy taka propozycja została wypracowana i przekazana do KE.

– Trwają wstępne dyskusje dotyczące tej kwestii. W szczególności założenia programu powinny być obecnie zweryfikowane pomiędzy przedsiębiorstwami, które chcą program wdrażać, a operatorami systemów energetycznych, które będą z tych rozwiązań korzystać, w zakresie technicznych aspektów wykonania programu w obciążeniu pracy systemu – przekazało nam biuro prasowe resortu klimatu.

Dodało, że „obecna sytuacja na rynkach energetycznych całkowicie zmieniła paradygmaty pracy systemu energetycznego oraz opłacalności pracy źródeł wytwórczych”.

– Przekazanie do KE jakichkolwiek propozycji dalszego wsparcia dla źródeł wykorzystujących paliwa kopalne wymaga dalszych analiz i uwzględnienia nowych kryteriów makroekonomicznych. W pierwszej kolejności zmiany wymaga Polityka Energetyczna Polski, której aktualizacja jest wypracowywana przez resort klimatu i środowiska. To będzie następnie służyło dalszym pracom nad wsparciem dla poszczególnych technologii wytwórczych – czytamy w odpowiedzi.

Ministerstwo Klimatu i Środowiska podało również, że „zebrało informacje od przedsiębiorstw energetycznych dotyczące planowanego funkcjowania i parametrów technicznych bloków klasy 200 MW, stanowiących jednostki wytwórcze centralnie dysponowane”.

– Informacje te zostały oznaczone przez ankietowane podmioty jako tajemnica przedsiębiorstwa. Dane będą wykorzystane w dalszych pracach analitycznych MKiŚ związanych z prognozami bilansu elektroenergetycznego. Istotność poszczególnych bloków w kontekście pracy KSE jest zależna od wielu czynników. Obok stanu technicznego ważna jest m.in. specyfika danej jednostki, jej lokalizacja, struktura innych mocy wytwórczych, etc – podsumował resort klimatu.

Funkcję doradcy technicznego w programie „Bloki 200+” pełniło Towarzystwo Gospodarcze Polskie Elektrownie. Waldemar Szulc, dyrektor biura TGPE, w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl poinformował, że w maju organizacja podjęła działania związane z promowaniem wykorzystania efektów programu.

– Podczas spotkania w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, przy udziale PSE i właścicieli bloków klasy 200 MW, przedstawiliśmy możliwości wykorzystania tych rozwiązań oraz niezbędne warunki dla podjęcia decyzji o realizacji takich modernizacji. W lipcu i sierpniu odpowiadaliśmy na dodatkowe pytania resortu związane z tym tematem – wskazał Szulc.

– Aktualnie ze względu na wyjątkową sytuację na rynku paliw i energii zrozumiałe jest, że MKiŚ zajmuje się przede wszystkim bieżącymi problemami związanymi z kryzysem energetycznym, dlatego nie podejmowane są dalsze działania w tym temacie – dodał.

Czasu mamy coraz mniej

Jednocześnie wciąż jednym z głównych hamulcowych do działań związanych z dwusetkami pozostaje proces związany z powstanie NABE, czyli Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego. Jacek Sasin, wicepremier i minister aktywów państwowych, niezmiennie utrzymuje, że ten podmiot – skupiający wszystkie węglowe bloki należące do państwowych grup energetycznych – powstanie do końca 2022 r.

Ostatnio jednak przyznał, że możliwe jest „kilkutygodniowe opóźnienie”. Zatem za parę miesięcy dowiemy się, czy wicepremier był przesadnym optymistą czy wyważonym realistą.

– Proces przygotowania utworzenia NABE, w moim przekonaniu słuszny, skutkuje powstrzymywaniem się z wieloma koniecznymi decyzjami dotyczącym majątku wytwórczego, który będzie przekazany do nowego podmiotu. W efekcie aktualni właściciele bloków klasy 200 MW nie podejmują decyzji modernizacyjnych – ocenił Waldemar Szulc.

Jak dodał, ma to również wpływ na ograniczanie zakresu wykonywanych prac remontowych. Trudno bowiem podejmować decyzje o znacznych wydatkach na modernizację i kosztownych remontach majątku trwałego, który ma zostać wydzielony ze spółek energetycznych i przekazany do tworzonego NABE.

– Na podstawie danych PSE widzimy, że efekty tego niestety są już widoczne w tym roku poprzez znacznie zwiększoną, nieplanową niedyspozycyjność jednostek wytwórczych centralnie dysponowanych – podkreślił Szulc.

Zaznaczył przy tym, że dalsze odwlekanie decyzji ws. wykorzystania dwusetek po 2025 r. może sprawić, że nie uda się ich do tego czasu przystosować do nowych potrzeb systemowych związanych z bilansowaniem energii z OZE.

– Bloki klasy 200 MW będą potrzebne przez kolejne 10-15 lat do wypełnienia krajowego bilansu mocy. Przy wykorzystaniu efektów z programu Bloki 200+ będą mogły stanowić – równie dobrze jak bloki gazowe – podstawę do bilansowania KSE – stwierdził dyrektor biura TGPE.

OZE walczą o węglowe dwusetki

Wydaje się, że niewiele jest tematów, które mogą wspierać zarówno środowiska związane z węglem, jak i branża energetyki odnawialnej. Takim tematem są właśnie dwusetki, na co niedawno na naszych łamach zwracał uwagę Sebastian Kwapuliński, dyrektor zarządzający Stowarzyszenia Energii Odnawialnej,

– Dziś dobrze widać, że nie ma konfliktu pomiędzy energetyką wiatrową a węglową. Branża OZE nie kwestionuje tego, że bloki węglowe będą zapewniać stabilną pracę KSE – jako źródła pracujące w jego podstawie. Branża popiera też m.in. pomysł modernizacji bloków klasy 200 MW, które mogą pomóc w bilansowaniu OZE w nadchodzących latach – mówił nam Kwapuliński.

Wcześniej podkreślał to również Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, i nie skończyło się tylko na samych słowach. PSEW postanowił opracować nawet raport na temat potrzeby wykorzystania bloków klasy 200 MW – wraz z propozycją mechanizmu wsparcia tych jednostek po 2025 r.

Okazją do publikacji raportu WĘGIEL+WIATR. OZE i źródła konwencjonalne dla bezpieczeństwa energetycznego Polski była Konferencja Silesia 2030, która odbyła się 23 września w „paszczy lwa”, a mianowicie siedzibie Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ Solidarność w Katowicach. Wydarzenie to cyklicznie organizuje Grzegorz Tobiszowski, były wiceminister energii, a obecnie europoseł PiS.

Sam termin publikacji raportu nie mógł być chyba lepszy, bo tego samego dnia PSE po raz pierwszy w historii ogłosiło okres zagrożenia na rynku mocy. Powodem była bezwietrzna pogoda oraz duża liczba bloków energetycznych unieruchomionych przez planowe lub awaryjne remonty.

W efekcie istniała obawa, że w KSE – w ciągu dnia wspieranym fotowoltaiką – może zabraknąć mocy w wieczornym szczycie zapotrzebowania. Obszernie opisywaliśmy to w artykule pt. Okres zagrożenia na rynku mocy: system ratował DSR i 60-letnie elektrownie.

Nowy system wsparcia

Zorganizowana przez Grzegorza Tobiszowskiego konferencja miała dotyczyć przede wszystkim wykorzystania dwusetek. Jednak ze strony występujących na niej polityków związanych ze Zjednoczoną Prawicą czy menadżerów państwowych spółek energetycznych na ten temat nie padły praktycznie żadne konkrety. Dominował raczej klimat triumfu polskiej myśli energetyczno-klimatycznej nad błędami polityki unijnej czy niemieckiej.

W tej otoczce raport PSEW był merytoryczną oazą. Jego współautorem jest prof. Piotr Kacejko, były rektor Politechniki Lubelskiej, który zaproponował na potrzeby utrzymania dwusetek w KSE mechanizm transformacji sektora energetycznego (MTSE). Jego zdaniem taki instrument wsparcia ma szansę na akceptację ze strony Komisji Europejskiej – w przeciwieństwie do przedłużenia obecnego rynku mocy, który wyklucza wspieranie po 2025 r. jednostek emitujących powyżej 550 kg CO2/MWh.

Zgodnie z modelem, który zaproponował prof. Kacejko, MTSE powinien zostać zaprojektowany na okres minimum 10 lat i rozpoczynać działanie nie później niż w 2025 r. Jego głównym celem byłoby skoordynowane wycofywanie jednostek węglowych – za pomocą systemu zachęty finansowej – w tempie i ilości dostosowanej do powstawania nowych, nisko- i zeroemisyjnych jednostek wytwórczych, gwarantujących odpowiednią elastyczność pracy w KSE.

– Aby taki mechanizm działał prawidłowo, należałoby w pierwszej kolejności określić przewidywaną ilość nowych mocy wytwórczych, która w wyniku prowadzonych procesów inwestycyjnych, stymulowanych już istniejącymi systemami wsparcia (oraz tymi, które dopiero powstaną), pojawiać się będzie w KSE – wyjaśniono w raporcie.

Taka wielkość – jak dodano – powinna brać pod uwagę zarówno moce ze źródeł odnawialnych, planowane wdrożenie energetyki jądrowej, ale także zupełnie nowe, np. technologie magazynowania lub zapewniające produkcję wodoru do wykorzystania w procesach przemysłowych lub do celów transportowych. To właśnie zielony wodór, który obecnie jest jednym z energetycznych priorytetów Brukseli, miałby sprawić, że KE przychylniejszym okiem spojrzy na wydłużenie żywotu dwusetek.

Mechanizm MTSE byłby oparty na tym, że w wyniku wygrania aukcji i zawarcia kontraktu różnicowego wypłacana (lub zwracana) byłaby kwota, zależna od salda między marżą oferowaną podczas aukcji a referencyjną marżą ustaloną dla rynku energii elektrycznej. W przypadku uzyskania przez wytwórcę przychodów, pozwalających osiągnąć marżę wyższą niż oferowaną przez niego w trakcie aukcji, wytwórca zwracałby pieniądze do systemu.

Symetryczny kontrakt różnicowy miałby na celu zobligowanie jednostek wytwórczych do pozostawania na rynku, a następnie zamknięcia się w terminie wskazanym przez podmiot zarządzający mechanizmem. Dzięki temu umożliwiona byłaby bezpieczna wymiana mocy jednostek wytwórczych węglowych na zero- i niskoemisyjne.

Zgodnie założeniami, które przyjął prof. Kacejko, aukcje powinny być otwarte dla wszystkich jednostek wytwórczych, które nie spełniają limitu 550 kg CO2/ MWh wymaganego na rynku mocy. Wybór jednostek mocy wytwórczych dokonywany byłby na podstawie kryterium ekonomicznego, którym byłby oczekiwany poziom marży finansowej za moc jednostki wytwórczej na rynku energii elektrycznej – wyrażony w zł/MW/rok, odniesiony do pewnej marży referencyjnej ustalonej w sposób znany przed przystąpieniem do aukcji.

– Przyjęcie do mechanizmu MTSE następowałoby w kolejności od najniższej do najwyższej marży, aż do osiągnięcia ilości MW mocy jednostek wytwórczych przewidzianych do pokrycia w ramach danego okresu – czytamy w szczegółowym opisie, z którym można się w pełni zapoznać w raporcie PSEW.

Przypomnijmy, że podobny model wsparcia dla starzejących się bloków 200 plus powstał już w Ministerstwie Klimatu w czasach gdy szefem resortu był Michał Kurtyka. W jego opracowaniu pomagało też PSE. Rozpoczęły się negocjacje z Komisją Europejską, ale potem Kurtyka odszedł, a jego następcy porzucili ten temat.

Jeśli nie w Polsce, to może za granicą?

Na inwestycje w dwusetki oczywiście czekają też firmy, które były zaangażowane w „Bloki 200+”. Szczególnie dotyczy to Rafako, które ostatnia lata miało – mówiąc delikatnie – dosyć trudne. Nadzieje są tym większe, że gros bloków klasy 200 MW ma podobną konstrukcję jak ten, który spółka modernizowała w ramach programu w Jaworznie. Ponadto do większości z nich Rafako dostarczało też swoje kotły.

Justyna Mosoń, prezes Rafako Innovation, w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl, zaznaczyła, że plan modernizacji dwusetek wymaga odpowiednich przygotowań.

– Dotyczy to audytu technicznego poszczególnych jednostek pod kątem tego, jakie rozwiązania należy zastosować, aby uzyskać najlepszy efekt techniczny Następnie ważne jest zaplanowanie harmonogramu inwestycji, który będzie skoordynowany z zaplanowanymi remontami. Dlatego te przygotowania powinny ruszyć jak najszybciej, niezależnie od tego, czy i w jakim kształcie powstanie NABE – podkreśliła prezes.

Dodała, że Rafako kończy prace nad modelami ekonomicznymi, związanymi z kosztami eksploatacji bloków klasy 200 MW. Dzięki takim analizom ma być możliwe określenie warunków, potrzebnych do zapewnienia ekonomicznej pracy takich jednostek.

– Długoterminowy system wsparcia jest kluczowy, aby wyeliminować ryzyko związane z opłacalnością dalszej eksploatacji bloków. Przygotowaliśmy też harmonogram modernizacji dwusetek, które powinny pozostać w gotowości operacyjnej do 2030 r. – wskazała Mosoń.

Z kolei biuro prasowe Polimeksu Mostostalu przekazało nam, że „bez wyznaczenia jednoznacznego kierunku dalszego rozwoju energetyki konwencjonalnej żadna z elektrowni nie podejmie decyzji o potencjalnych inwestycjach”.

– Kolejnym nierozwiązanym problemem jest brak dodatkowych opłat systemowych dla jednostek wytwórczych za zwiększenie elastyczności pracy bloków – zmiany gradientu mocy i obniżenia minimum technicznego. Bez dodatkowych, płatnych usług systemowych, właściciele bloków klasy 200 MW z własnej nieprzymuszonej woli nie zrezygnują z planów produkcyjnych – podał Polimex.

Mimo tego spółka liczy na komercjalizację rozwiązania, które zostało w ramach programu w Połańcu – wpierw na rynku krajowym, a następnie w innych państwach, które wykorzystują węgiel w energetyce.

W Połańcu prace prowadziło też Pro-Novum, przy czym metoda katowickiej spółki jest diametralnie odmienna od tych wypracowanych przez Rafako oraz Polimex. Nie wymaga ona prac modernizacyjnych, związanych z ingerencją w konstrukcję bloku – opiera się na diagnostyce i badaniu dostępnych rezerw technicznych siłowni, które można z niej wycisnąć bez uszczerbku dla bloku.

Paweł Galbarczyk, koordynator projektu w Pro-Novum, zapewnił nas, że spółka od zakończenia prac w Połańcu uczestniczy w promowaniu swojej „niskonakładowej i uniwersalnej metody”.

– Poprawę elastyczności bloków można realizować zgodnie ze strategią eksploatacji danej elektrowni i operatora systemu elektroenergetycznego, z uwzględnieniem indywidualnych cech konstrukcyjnych (zakresu modernizacji) poszczególnych bloków – zaznaczył Galbarczyk.

Jak dodał, we wrześniu Pro-Novum prowadziło rozmowy na temat możliwości komercjalizacji swojej metody we współpracy z niemieckimi partnerami. Ponadto firma ma również zaplanowane rozmowy z elektrowniami wyposażonymi w bloki klasy 200 MW w krajach bałkańskich.

Klucz do blackoutu?

Wobec wszystkiego co dzieje w temacie dwusetek (czyli głównie tego, że nic się nie dzieje) dosyć symbolicznie prezentuje się wydarzenie z początku września. NCBR otrzymał wtedy podczas sympozjum „Energetyka Bełchatów” statuetkę „Klucz Sukcesu” – za pracę na rzecz rozwoju polskiej energetyki, w tym za koordynację programu „Bloki 200+”.

– Dziś w dobie transformacji energetycznej, wypracowane w programie rozwiązania są szczególnie cenne, a dla bezpieczeństwa systemu energetycznego niezwykle istotne. Choć program był realizowany w trudnym okresie panującej w Europie pandemii COVID-19, powodując zmiany terminu wykonania poszczególnych faz programu, nie przeszkodziło to w osiągnięciu wyników, które wpłyną na zabezpieczenie mocy – podkreślał w wygłoszonej laudacji Andrzej Legieżyński, prezes PGE GiEK.

Jeśli wykorzystanie tych cennych rozwiązań będzie przebiegać tak jak dotychczas, to NCBR i zaangażowanym w program firmom pozostaną tylko pamiątkowe dyplomy i nagrody. Natomiast odbiorcom energii być może pozostanie tylko zainwestować w świece i agregaty prądotwórcze…

Publikacja

WysokieNapiecie.pl

Data publikacji

13 października 2022

Autor

Tomasz Elżbieciak

Skip to content